legendy wyoming
jackalope
Jackalope to królik z porożem antylopy lub jelenia. Choć jego istnienie uważa się za mit, znaki drogowe w Wyoming ostrzegają kierowców, aby uważali na jackalope’y, a izby handlowe miast wydają funkcjonujące licencje na polowanie na nie. Myśliwy, który szuka jackalope’a stanie czołem nie tylko ze swoimi umiejętnościami, ale i tym, jak dobrze radzi sobie z odróżnieniem mary od rzeczywistości. Jackalope bowiem… najzwyczajniej nie chce dać się złapać. Ucieka szybciej od zwykłego zająca i cały czas żyje poza ludzkim zasięgiem. Czy to nadnaturalne zdolności czy lepsza umiejętność radzenia sobie w górzystym, wymagającym terenie, gdzie jackalope potrafi zniknąć w mgnieniu oka, chowając się w wysokiej trawie czy krzaku? Trudno powiedzieć. Legenda mówi jednak o jego ogromnej słabości do... whisky! Podobno nawet tak niesamowicie wyczulony stwór traci swoje zdolności, gdy trafia na złoty napój.nimerigar
Nimerigar to według folkloru Szoszonów małe, wściekłe ludki strzelające zatrutymi strzałami ze swoich łuków. Ich nazwę luźno przetłumaczyć można na "ludożerców": wierzono, że potrafili zabić członka swojej wspólnoty tylko dlatego, że choroba czy wiek uniemożliwiały im aktywne uczestniczenie w życiu wspólnoty. Nimegarowie powstali na wzór duchów gór, z których się wywodzą – strażników ich starożytnych sekretów. Nimerigarowie stanowią niebezpieczeństwo dla tych, którzy wkraczają na ich tereny. Generalnie odmawia się wchodzenia z nimi w dyskusję. Najczęściej kończy się ona niemiło dla intruza. Legendy informują wprawdzie o istnieniu dźwięku lub zioła, które może je osłabić, ale nie zostało ono jeszcze jednomyślnie wskazane… panna młoda bez głowy
Historia zaczyna się małżeństwem wbrew woli rodziców: dziedziczka firmy uciekła z Nowego Jorku ze swoim służącym. Para młoda na swój miesiąc miodowy wybrała się do Parku Narodowego Yellowstone, gdzie zamieszkała w pokoju numer 127. Świeżo upieczony pan młody szybko pokazał swoje prawdziwe oblicze, trwoniąc pieniądze w tawernach i na grę w pokera. Nie mieli pieniędzy, aby pokryć nocleg w hotelu. Obsługa co noc słuchała kłótni i przepychanek do czasu, aż pan młody nie wyszedł z hotelu z trzaskiem drzwi. Kiedy panny młodej nie przyuważono w następnych dniach, postanowiono wejść do pokoju numer 127: miejsce wyglądało, jakby przeszedł po nim huragan, a ciało kobiety znaleziono w wannie… bez głowy. Tę znaleziono kilka dni później w bocianim gnieździe, najwyższym punkcie hotelu. Od tamtej pory goście opowiadają o duchu panny młodej, która – trzymając swoją głowę pod pachą – przechadza się po hotelu. duchy górników z Kirwin
Kirwin było tętniącym życiem miasteczkiem górniczym, ale na przełomie lat zamieniło się w historyczny eksponat. Kiedy w 1907 roku lawina zniszczyła tutejsze budynki i zabiła trzy osoby, duża część górników zdecydowała się rzucić pracę w tym miejscu. Odwiedzający na to właśnie zrzucają winę niepokojącej atmosfery: domy wyglądają jak porzucone nagle, bez ostrzeżenia. Dziś miasteczko można zwiedzać samemu i z przewodnikiem, ale uważaj: odwiedzający zgodnie opowiadają o dziwnych dźwiękach i niewytłumaczonych marach, które malują się w opuszczonych domkach.