29 lat
192 cm
mechanik samochodowy
Awatar użytkownika
So you can drag me through hell
If it meant I could hold your hand

Post

004.

Lenny znał bardzo dobrze ranczo Pearsonów. Bywał na nim bardzo często — i to początkowo z całkiem dobrych powodów — jak to bywało w takich miejscach, nowe ręce do pracy były cały czas potrzebne. A tak się właśnie dobrze składało, że Locksmith miał je dwie, czyli spełniał wszystkie wymagania stawiane przez pana Pearsona, by go zatrudnić przy pomocy z ranczem. Niestety jak to Lenny miał w nawyku — który wyrobił już pomimo swojego jeszcze bardzo młodego wieku — nie potrafił nigdzie zagrzać zbyt długo miejsca. Wyrzucili go już z dwóch robót dodatkowych, choć ten uważał, że to on sam rezygnował, bo przecież nie będzie robił za jakieś marne grosze, co nie?
Koniec końców wylądował w Jackalope Ridge i cieszył się z tego, że mógł wykonywać bardzo prostą pracę i w zamian tego zarobić jakieś grosze, bo jego rodzice już dawno poza podstawowym wyżywieniem nie gwarantowali mu niczego więcej, więc sam musiał ogarnąć sobie nowy telefon czy kurtkę. Natomiast jeszcze bardziej cieszył go fakt, że pracował na tym konkretnym ranczo, na którym mieszkała Melody Pearson — dziewczyna w normalnym świecie kompletnie dla niego nieosiągalna, jednak na tym etapie swojego życia Lenny był jeszcze nieznającym realiów nabuzowanym, wyrośniętym nastolatkiem, więc mógł mieć marzenia.
A te o dziwo okazały się do spełnienia, bo jakoś to było tak z tymi „grzecznymi dziewczynkami”, że podobali się im ci „nie do końca grzeczni chłopcy”, a Locksmith stanowczo do takich się zaliczał, dzięki czemu wkradł się w jej łaski… i nie tylko w to.
Usłyszał charakterystyczne skrzypnięcie drzwi, a później kroki. Zatrzymała się w miejscu i pewnie zwątpiła, bo nie było go w zasięgu wzroku, ale ten skrzętnie ukrywał się za drewnianym filarem, poczekał jak podeszła wystarczająco blisko i wtedy nagle jego długie łapy pojawiły się znikąd, łapiąc ją w pasie i pociągając do siebie, tak że zaraz to ona wylądowała na jego miejscu.
— Skradanie się niezbyt ci wychodzi, Pearson — powiedział zaczepnie, znacznie ograniczając odległość między nimi i zbliżając swoją twarz niebezpiecznie blisko do jej buzi. — Mam nadzieję, że wymykanie się z domu poszło ci lepiej, bo nie chciałbym uciekać przed twoim ojcem z widłami — dokończył swoją myśl i już nie pokusił się na żadne werbalne przywitanie, tylko zamiast tego bez uprzedzenia i ostrzeżenia ukradł jej krótki, choć intensywny pocałunek, a po nim odsunął swoją twarz nieznacznie do tyłu, zakotwiczając się swoim jasnym spojrzeniem w jej dużych oczach.
Jego dłoń powędrowała do góry, by odgarnąć jej włosy za ucho.
— Już się bałem, że dzisiaj też odwołasz, ostatnio nie masz czasu — odpowiedział neutralnym tonem, stwierdzając fakt, ale bez żadnego cienia pretensji w głosie, bo choć orłem nie był, to zdawał sobie sprawę, że łapanie samych najwyższych ocen i różne zajęcia pozalekcyjne zajmują wiele czasu, jednak ostatnio wydawało mu się, że Melody miała go dla niego coraz mniej.

Melody Pearson
30 lat
172 cm
weterynarz
Awatar użytkownika
Młoda Pani weterynarz zafiksowana na punkcie swojej pracy (i psa rasy corgi - Budynia).

Post

Początkowo bardzo obojętnie podeszła do obecności Locksmitha na ranczu. W głębi ducha po prostu się cieszyła, że ojciec postanowił kogoś zatrudnić, co automatycznie zmniejszyło ilość jej obowiązków i wydłużało dzienny czas na naukę. Kojarzyła chłopaka, ale nigdy przedtem nie miała z nim żadnego kontaktu. Po pierwsze - był dwa lata młodszy, a ona raczej obracała się w gronie swoich rówieśników, a po drugie - miał reputację łobuza. Nie przeszkadzało jej to jednak, by dyskretnie obserwować go przy pracy, coraz śmielej dochodząc przy tym do konkluzji, że ją pociąga.
Trudno było jej powiedzieć na tamten moment, co konkretnie ją urzekło. Najpewniej była to mieszanka fizyczności z charakterem bad boya i tym, że Leonard był dla niej niczym zakazany owoc. Ojciec co jakiś czas, pół żartem a pół serio mówił jej, żeby trzymała się od tego chłopaka z daleka, bo ludzie gadają, że z nim to same problemy. Zawsze przytakiwała udając, że absolutnie nie jest nim zainteresowana, w tym samym czasie obmyślając w głowie plan, jak tym razem wymknąć się z domu, by się z nim spotkać.
Przyspieszone bicie serca i motylki w brzuchy były nieodłącznymi elementami ich sekretnych schadzek. Miała już w tym co prawda wprawę, ale i tak wizja nakrycia ich przez ojca wisiała w powietrzu, co dodawało dreszczyku emocji.
Delikatnie pchnęła drzwi stodoły, które otworzyły się z charakterystycznym dla siebie skrzypnięciem. Melody po cichu wślizgnęła się do środka, w międzyczasie oglądając się przez ramię, czy aby na pewno nikt jej nie widział. Mając już pewność, zaczęła rozglądać się po wnętrzu budynku, próbując zlokalizować chłopaka, który przecież powinien tutaj na nią czekać. Nie widząc go, po cichu ruszyła w głąb pomieszczenia, zastanawiając się, czy aby na pewno czegoś nie pomyliła. Kompletnie nie spodziewała się, że Locksmith schował się przed nią za filarem, więc gdy złapał ją w talii i pociągnął do siebie, gwałtownie wciągnęła powietrze do płuc, usilnie powstrzymując się przed wydaniem jakiegoś głośniejszego odgłosu. Musiała zamknąć przy tym oczy, bo gdy je otworzyła, ujrzała przed sobą znajomą twarz, w reakcji na co automatycznie i całkowicie mimowolnie się uśmiechnęła.
- Chyba nie jestem w tym taka najgorsza, skoro Pan Pearson nadal nie wie, że przez cały ten czas po kryjomu bajerujesz jego jedyną, ukochaną córeczkę - odbiła piłeczkę, zawieszając spojrzenie na ustach chłopaka. Czuła, jak serce waliło jej w klatce piersiowej i zaczęła się nawet zastanawiać, czy Leonard też to słyszy, ale z tych rozmyślań wyrwał ją pocałunek, jaki jej skradł. Miała ochotę westchnąć z żalu, że trwał tak krótko, ale powstrzymała się, oczarowana oczami, którymi teraz bezwstydnie się w nią wpatrywał. Doskonale wiedziała, że jej policzki oblały się purpurą i nic nie potrafiła z tym zrobić. W geście lekkiego, aczkolwiek uroczego zawstydzenia, przygryzła dolną wargę. Co tu dużo mówić, była szczerze zauroczona - tak jak naiwnie ale i pięknie potrafiła być zauroczona nastolatka.
- Nie ma go w domu. Pojechał po pasze dla zwierząt i zapewne nie wróci przez najbliższe dwie godziny - oznajmiła, upewniając chłopaka, że nie grożą mu żadne widły, ani inne ostre przedmioty.
Gdy przesunął po jej skórze opuszkiem palca, odgarniając z twarzy włosy, przymknęła na moment oczy, delektując się tym, jakie było to przyjemne.
- Och Lenny, przecież wiesz, że musiałam się przygotować do ważnego egzaminu - odparła, gdzieś w duchu czując, że Locksmith może poruszyć ten temat. Była świadoma tego, że ostatnio nieco go zaniedbała, ale nie miała innego wyjścia. Musiała skupić się na nauce, nie mogąc sobie pozwolić na jakiekolwiek gorsze oceny. Nawet jeśli była szczeniacko zakochana.
- Naprawdę potrzebuję tego stypendium - dodała, spoglądając chłopakowi głęboko w oczy.
- Po za tym, dzisiaj jestem i postaram ci się to wynagrodzić - powiedziała po chwili znacznie weselszym tonem głosu, po czym wspięła się na palce, ręce zakładając na ramiona Leonarda, a palce splatając na jego karku.

Lenny Locksmith
29 lat
192 cm
mechanik samochodowy
Awatar użytkownika
So you can drag me through hell
If it meant I could hold your hand

Post

W tym okresie życia Lenny był jeszcze młodym, głupim chłopakiem, który nie myślał o żadnych konsekwencjach swoich działań, nie zamartwiał się swoją przyszłością, nie robił żadnych planów — gdyby spojrzeć w przyszłość, to ten stan w jego przypadku utrzymywał się dosyć długo — jednak dla tego młodzieńczego okresu jego życia, był on naturalny, jak dla większości nastolatków. Tylko pojedyncze jednostki planowały swoją przyszłość, edukację, niemal całe swoje życie, tak jak zaczynała robić to Melody.
Locksmith jeszcze nie wiedział — i nie widział — że dobrali się w najgorszy możliwy sposób i to wszystko nie mogło skończyć się dobrze.
— Gdy zaczynasz podkreślać „jedyną” i „ukochaną”, to zaczynam się zastanawiać, czy ryzyko, które podejmuję w tej sytuacji, jest warte zachodu — powiedział, specjalnie zaczynając się z nią droczyć, o czym świadczyła uniesiona przez niego brew.
Czyli rzucał jej wyzwanie — pokaż mi, że jesteś warta tego, bym uciekał przed twoim ojcem strzelającym we mnie z wiatrówki. Jednak nie dało się ukryć, że w tym układzie Leonard ryzykował o wiele więcej, niż opieprz i szlaban, bo na szali było jego całe życie!
Był młody i głupi, ale wiedział, jak ją podejść, żeby osiągnąć zamierzony przez siebie cel.
— Tak wiem, wiem. Egzaminy, stypendium, studia… uczenie się przez kilka kolejnych lat, tylko po to, żeby na końcu okazało się, że i tak lepiej zapłacą w KFC albo McDonaldzie — drażnił ją dalej, uśmiechając się przy tym szeroko.
Żartował sobie, bo jednak to był częsty scenariusz ludzi „wykształconych”, czyli tych, którzy mieli papierek potwierdzający „ukończenie studiów”. Realnie nie zawsze to, przekładało się na pozyskanie dobrej i dobrze płatnej pracy, ale to już były tak odległe — dla niego niemal nierzeczywiste — tematy, że naprawdę nie chciał teraz skupiać się na gadaniu o jej nauce, bo to mogła robić, jak była sama, a teraz byli oboje, więc warto było jednak inaczej zagospodarować ten czas.
— Więęęęc… — przeciągnął specjalnie, wbijając w jej ślepia swoje jasne spojrzenie i ponownie przysuwając się bliżej. — Mówisz, że tatusia nie będzie w domu przez najbliższe dwie godziny — mówił dalej.
Pozornie Lenny wędrował do jej ust, ale zaraz zboczył, aż zatrzymał się dopiero w okolicy skraju jej policzka, który ledwo co musnął swoimi wargami. W tej chwili jego łapy zacisnęły się mocniej wokół jej talii. Hormony w nim buzowały. Był zapatrzony w Melody, która była śliczną dziewczyną. Pociągała go fizycznie, ale także lubił jej charakterek i nawet to, że czasem musiała uczyć się wieczorami, bo to świadczyło o jej upartości i zawziętości. Jednak lubił też, jak ta sama Melody rozpływała się pod jego pocałunkami, pozwalając mu doznawanie całkowicie nowych doświadczeń…
— W takim razie, Melody Pearson, powiedz mi, jak masz zamiar wynagrodzić mi te ostatnie zaniedbania? — zapytał, pozornie otwierając się na jej propozycję, lecz w rzeczywistości on sam zaczął już „odbierać sobie od niej dług”, gdyż zaraz po wypowiedzeniu ostatnich swoich słów, zbliżył się do boku jej szyi, by złożyć na nim przedłożony, intensywny pocałunek, a po nim kontynuował muskanie jej skóry, jednak już o wiele subtelniej, powoli zmierzając w dół jej szyi.

Melody Pearson
30 lat
172 cm
weterynarz
Awatar użytkownika
Młoda Pani weterynarz zafiksowana na punkcie swojej pracy (i psa rasy corgi - Budynia).

Post

Melody natomiast zawsze należała do tych ułożonych i dobrze zorganizowanych osób, które planowały wszystko w przód i zostawiały dość mało przestrzeni na spontan. A kwestia studiów samych w sobie była zaplanowała w jej głowie już dawno temu. Teraz po prostu skrupulatnie dążyła do zrealizowania tego celu.
Zmarszczyła nos w reakcji na słowa chłopaka, doskonale wiedząc, jak uwielbiał się z nią droczyć. Trzeba przyznać, że to też w nim lubiła, oczywiście starając się nie pozostawać dłużną za te słowne zaczepki.
- Im większe ryzyko, tym lepsza nagroda - wzruszyła ramionami, uśmiechając się kącikiem ust. Obydwoje wiedzieli, w co się pakują oraz co ich czeka, jeżeli zostaliby nakryci. Trzeba przyznać, że Leonard ryzykował życie (a przynajmniej zdrowie!), bo Pan Pearson pomimo swojego wieku był dość sprawny fizycznie, ale to Melody była zagrożona szlabanem i dożywotnimi pogadankami o tym, jaka jest głupia i nieodpowiedzialna. No bo z kim jak z kim, ale z tym łobuzem od Locksmithów?!
- Śmiej się, póki jeszcze możesz - odparła i dzióbnęła chłopaka wskazującym palcem prosto w klatkę piersiową. - Zobaczysz, oprawię kopię mojego dyplomu w ramkę i dam ci w prezencie - dodała, kompletnie nie zakładając, że do tego czasu będą dla siebie dwójką całkiem obcych osób. Bo niby czemu miałoby tak być? Świetnie się ze sobą bawili, a zauroczona po uszy Melody odrzucała wszelakie czarne scenariusze, zostawiając tylko te miłe i różowe. A jeśli już uda jej się spełnić marzenie i zostać weterynarzem, to wtedy kompletnie nie będzie musiała przejmować się szukaniem pracy w fastfoodzie, szczególnie w miejscu takie jak to, gdzie każdy miał zwierzęta.
Znowu lekko się zawstydziła, gdy tylko Lenny powtórzył jej słowa i obdarował ciężarem swoich pięknych, jasnych oczu. Przygryzła dolną wargę i delikatnie pokiwała głową na potwierdzenie, mając cichą nadzieję, że ojcu zejdzie się jeszcze dłużej.
Obserwowała z lekkim zniecierpliwieniem, jak przysuwa się bliżej. Przez moment chyba nawet zapomniała o oddychaniu, wypuszczając powietrze z ust dopiero gdy musnął jej policzek. Nie mogła powstrzymać szczerego, delikatnego uśmiechu, który sam cisnął jej się na twarz. Uwielbiała czuć na sobie jego dotyk, uwielbiała gdy przyciągał ją do siebie bez pytania, a potem nie pozwalał odsunąć się nawet na centymetr.
Gdy chwilę po zadaniu pytania zaczął całować jej szyję, niemalże automatycznie odchyliła głowę na bok, dając mu nieco więcej przestrzeni. Spomiędzy jej ust wydostało się niekontrolowane, ciche westchnięcie, a jej prawa dłoń powędrowała wyżej, zagłębiając się opuszkami palców w ciemnych kosmykach włosów Locksmitha.
- Mogę ci opowiadać o tym godzinami, ale śmiem twierdzić, że bardziej usatysfakcjonują cię czyny, a nie słowa - odpowiedziała po chwili, gdy udało jej się choć na moment skupić myśli.
Jeszcze przez chwilę pozwoliła chłopakowi na kontynuowanie pieszczoty, po czym odsunęła się i chwyciła go za dłoń.
- Coś ci pokaże - rzuciła i nie czekając na jego reakcję, zaczęła go prowadzić w stronę składu siana. Z gracją i sprawnością kota wspięła się po starannie ułożonych kostkach na samą górę, by następnie zsunąć się w jakąś dziurę i zniknąć z pola widzenia. Skoro i tak spotykali się głównie w tak spartańskich warunkach, postanowiła zrobić Leonardowi niespodziankę i przygotować im dyskretne, ale i bardziej komfortowe miejsce. Co prawda musiała przerzucić nieco kostek, by zrobić odpowiednio dużo przestrzeni, ale zyskali dzięki temu przytulną miejscówkę, dużo lepiej osłoniętą przed niechcianymi spojrzeniami niżeli drewniany filar. Przemyciła z domu nawet jakiś stary koc i dwie poduszki, tworząc prowizoryczną barierę od kłujących źdźbeł.
Cierpliwie poczekała, aż chłopak do niej dołączy, siedząc przez ten czas po turecku na jednej z poduszek. Z jej buzi nie schodził uśmiech, bo w jej mniemaniu pomysł jak i wykonanie było maj-ster-szty-kiem.
- Podoba ci się? - zapytała. - To tak na wypadek, gdyby Pan Pearson zamiast po pasze pojechał po amunicję do wiatrówki.

Lenny Locksmith
29 lat
192 cm
mechanik samochodowy
Awatar użytkownika
So you can drag me through hell
If it meant I could hold your hand

Post

Oczywiście, że obydwojgu w tym momencie wydawało się, że zakazany owoc smakuje najlepiej. To był ten okres w życiu każdego człowieka, gdy wystawianie się na dodatkową adrenalinę było wręcz wpisane w życiorys każdego młodego człowieka. Jeżeli się bawić — oraz wystawiać się na niebezpieczeństwo — to kiedy, jak nie właśnie w tym momencie swojego życia?
Poza tym Lenny wcale nie wątpił, że Melody była bardzo dobrą nagrodą, choć brzmiało to nieco przedmiotowo, to wcale jej tak nie traktował, ale narracja, której obydwoje się podjęli, właśnie to sugerowała i wyglądało na to, że obydwojgu pasuje jej podtrzymanie.
— Nie mogę się doczekać. Powieszę sobie nad łóżkiem, obok twojego zdjęcia — zażartował sobie z tego całego dyplomu, bo dla niego to była tak odległa kwestia, że nie podchodził do tego tematu na poważnie. Ogólnie jakby Locksmith w tym momencie podchodził do czegokolwiek na poważnie. To znaczy, poważnie bał się tylko pana Pearsona i jego strzelby, ale skoro Melody zapewniła, że nie było go na ranczo, to odsunął swoje wszystkie obawy na bok i bez zahamowań przysunął się do dziewczyny.
Uwielbiał to, jak Melody współpracowała pod wpływem jego dotyku czy pocałunków. Choć to on w tym momencie obdarowywał ją czułościami, to dostrzegając kątem oka ten uśmiech czy widząc, jak nastawiała dla niego swoją szyję, czuł się jeszcze mocniej zachęcony — jakby sam w sobie nie był wystarczająco — do kontynuacji swoich jeszcze niewinnych pieszczot.
Niechętnie odsunął się do tyłu pod jej naporem, ale gdy padło to tajemnicze coś ci pokażę, to jego oczy błysnęły blaskiem, a lekki uśmiech po raz kolejny pojawił się na jego twarzy. Jeszcze nie wiedział co, ale chciał to zobaczyć.
Lecz pierw miał możliwość zobaczyć, jak Melody wspina się po kostkach siana i cóż… nie odmówił sobie spoglądania na jej nogi oraz tyłek, które w tym ułożeniu były bardzo dobrze eksponowane. Przełknął głośniej ślinę, po czym gdy nadeszła na niego kolej, to sam zaczął się wspinać. Pearson w tym czasie zniknęła mu z pola widzenia. Leonard powędrował za nią i zaraz wylądował w dobrze przygotowanym gniazdku.
Widocznie zaskoczony obrzucił wzrokiem przygotowane przez dziewczynę miejsce.
— Czy mi się podoba? — zapytał, błądząc wzrokiem, aż ostatecznie zatrzymał go na jej buzi. Uśmiechnął się szeroko i zawadiacko, po czym podszedł bliżej, zajmując miejsce na poduszce tuż obok. — Wydaje mi się, Pearson, że ty taka grzeczna i niewinna jesteś tylko z pozoru, a tak naprawdę w tej twojej mądrej główce dzieje się wiele grzesznych scenariuszy — powiedział, unosząc swoją dłoń do góry i palcem wskazującym pukając delikatnie w jej skroń. Z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech, bo realnie został przez nią bardzo pozytywnie zaskoczony — nie dość, że mieli jeszcze całkiem dużo czasu, to jeszcze Melody przygotowała im tajemną miejscówkę z poduszkami i kocem…
Z poduszkami i kocem.
Przypadek, nie sądzę?
— Skoro już tak się postarałaś, to powiedz, co chcesz robić w tak przygotowanym miejscu? — zapytał, unosząc jedną brew do góry, a jego dłoń, która znajdowała się w pobliżu skroni, ujęła delikatnie jej policzek, jednocześnie kciukiem gładząc czule jej skórę.

Melody Pearson
30 lat
172 cm
weterynarz
Awatar użytkownika
Młoda Pani weterynarz zafiksowana na punkcie swojej pracy (i psa rasy corgi - Budynia).

Post

Zaśmiała się w reakcji na słowa Leonarda o dyplomie, choć czasami odczuwała, że chłopak nie bierze tej kwestii na serio. Miał co prawda inne podejście do życia, ale znając Melody choć trochę, powinien wiedzieć, że ona traktuje sprawę wykształcenia bardzo poważnie. Że w końcu dopnie swego i wyjedzie na studia. A finalnie naprawdę wróci z tym dyplomem i osobiście przybije mu gwoździk, by mógł sobie go powiesić nad łóżkiem. Oczywiście tuż obok jej zdjęcia.
Siedząc na poduszce czekała, aż Locksmith odnajdzie ją pośród tego siana i do niej dołączy. Śledziła jego ruchy swoimi dużymi, błękitnymi oczami, a uśmiech został już chyba na stałe wkomponowany w jej buzię i nie zamierzał z niej zniknąć. Była ciekawa jego reakcji, bo włożyła sporo wysiłku w przygotowanie tego miejsca. Nie było to takie łatwe, bo - jako że o tym miejscu mieli wiedzieć tylko oni - musiała kombinować, by ojciec ani nikt inny nie przyłapał jej przy kombinowaniu czegoś przy sianie. Podobnie było z przemyceniem koca i poduszek. Gdyby jej matka to zobaczyła, Melody na pewno nie uniknęłaby podejrzliwych pytań.
Słysząc słowa chłopaka, automatycznie obdarzyła go jeszcze piękniejszym uśmiechem i poczekała, aż zajmie miejsce tuż obok.
- Jestem na tyle grzeczna i niewinna, na ile chcę, żebyś tak o mnie myślał - skwitowała, dyskretnie sugerując, że pozory mogą mylić, a on jeszcze nie wie o niej wszystkiego. Nikomu do tej pory nie pokazywała tej strony swojej twarzy, więc można powiedzieć, że Lenny jako pierwszy przecierał szlaki i poznawał prawdziwą Melody. A nie tą, na którą kreowała się przy rodzicach, czy w szkole.
Gdy kciuk Leonarda zaczął gładzić jej policzek, szybko stwierdziła, że znajduje się zbyt daleko. Zdecydowanie zbyt daleko, więc należało to teraz naprawić.
Podniosła się trochę i sprawnie przełożyła nogę, usadawiając się na nim okrakiem. Dopiero teraz, czując bliskość jego ciała, poczuła się usatysfakcjonowana. Wzrok wlepiony w usta Lennego zdradzał to, jak bardzo chce go pocałować. Ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie i nie przeciągając, namiętnie musnęła jego wargi.
- Cały czas oczekujesz ode mnie, że będę ci opowiadać o tym, co chcę z tobą robić. A ja nie mogę tego zrobić, bo grzecznej dziewczynce nie wypada - wyszeptała prosto w jego usta, zaraz po tym kontynuując pocałunek, ale tym razem dłużej. Delektowała się ów pieszczotą, całując powoli i wkładając w to ogrom pasji. Czuła, jak jej serce znowu przyspieszyło swój rytm, a motylki obijają się o wnętrze brzucha, komponując wszystko w idealną całość. Wiedziała, że te dwie godziny minął, jak z bicza strzelił, więc nie zamierzała marnować czasu, chcąc nacieszyć się chłopakiem tak bardzo, jak tylko było to możliwe. Nasycić się jego zapachem i dotykiem, którego tak bardzo pragnęła teraz jej skóra.

Lenny Locksmith
29 lat
192 cm
mechanik samochodowy
Awatar użytkownika
So you can drag me through hell
If it meant I could hold your hand

Post

Właśnie wychodziło na to, że Melody zaczynała sobie z nim pogrywać? Tutaj pozornie odgrywała taką niewinną, dobrą i ułożoną uczennicę. Wzór zachowania. Idealna córka. Całościowo świątynia cnót… a gdy nikt nie patrzył, to szykowała im schadzkę w stajni i celowo umówiła się z nim pod nieobecność ojca, żeby w razie czego im nie przeszkodził, bo dla całej trójki — i ich prawdopodobnych traum — byłoby lepiej, żeby w tym miejscu spojrzenia ich wszystkich na raz się nie spotkały, bo byłoby to mocno niekomfortowe dla zgromadzonych — a dla Lenny’ego jeszcze śmiertelnie niebezpieczne.
Niedziwne więc, że po jej zaczepnych słowach na twarzy Leonarda malowało się jawne zaskoczenie. Dobrze, że jego usta nie zdołały otworzyć się z wrażenia, bo jeszcze pod wpływem tego wszystkiego zaczęłaby cieknąć mu ślinka, a to nie wyglądałoby zbyt pociągająco.
A miało być pociągająco!
Upewnił się w momencie, gdy Pearson poruszyła się, by ostatecznie wylądować okrakiem na jego ciele. Lenny musiał odchylić nieznacznie głowę do tyłu i unieść spojrzenie do góry, by móc dalej patrzeć w jej twarz. W tym ułożeniu mogła wyraźnie zobaczyć, jak ciężko przełknął gęstą ślinę. Dał się zszokować, bo totalnie nie był na to wszystko przygotowany.
LENNY, DEBILU, NIE JESTEŚ PRZYGOTOWANY!
Kto by pomyślał, że ta niewinna Melody, z którą już do tej pory niejednokrotnie sobie pogrywał, kradł jej pocałunki i co najwyżej pozwolił sobie, żeby jego dłonie powędrowały po jej ciele, teraz zachowa się tak mocno sugestywnie, jakby ona teraz rozdawała karty, bo przecież sama wszystko przygotowała, to klimatyczne i wygodnie miejsce, ten brak świadków…
Wychodziło na to, że Melody go urobiła.
Teraz Lenny nie był już tylko zdziwiony, teraz ją podziwiał.
Chwilę później gorąco całowała jego usta, a on pierw się temu poddał, a potem ocknął się i zaczął współpracować, mniej świadomie, bardziej bezwiednie. Jego łapy odnalazły sobie miejsce na jej tali, przyciskając się do niej lekko, aczkolwiek wyczuwalnie. Ich rozochocone usta idealnie ze sobą współgrały. Pierwotnie Lenny nawet nie zarejestrował w pełni tego, co powiedziała w krótkiej przerwie pomiędzy pocałunkami, gdy jego dłonie przesuwały się pomiędzy jej plecami a talią, lecz nagle oderwał się od jej ust i uniósł swoje przymrużone wcześniej powieki.
— Jak nie możesz powiedzieć, to mi pokaż — rzucił zadziornie, zerkając wymownie w jej tęczówki, po czym ponownie ich wargi połączyły się w namiętnym pocałunku, gdy opuszki jego palców zaczęły nieznacznie wkradać się pod materiał jej bluzki.

Melody Pearson
30 lat
172 cm
weterynarz
Awatar użytkownika
Młoda Pani weterynarz zafiksowana na punkcie swojej pracy (i psa rasy corgi - Budynia).

Post

Melody zaskoczyła chyba nie tylko Lennego, ale i samą siebie. Zdawała sobie sprawę, że to wszystko wyglądało jak skrzętnie ułożony plan, ale w rzeczywistości - tak wcale nie było!
Fakt, przygotowała im komfortowe miejsce z dala od niechcianych spojrzeń.
Fakt, zadbała o to, by zagrożenia, w postaci jej ojca, nie było w pobliżu...
Ale nie było to coś, co jakkolwiek dłużej planowała! Najwyraźniej gwiazdy im sprzyjały, a wszystkie drobne elementy złożyły się w piękną i spójną całość. Wszystko działo się za sprawą impulsów, którym Melody ulegała, nie planując tego, co zdarzy się za chwilę, lub dwie. Po prostu popychała to dalej, zaciekawiona tym, do czego to ją doprowadzi. Zauroczona i napędzona buzującymi hormonami, potrzebą bliskości i dotyku.
Widziała, że Lenny jest tym wszystkim zaskoczony i chyba trochę jej się to podobało. Choć raz, RAZ, to ona rozdawała karty i to ona była krok przed nim. Nawet jeśli robiła to nieświadomie.
Gdy odsunął się od jej ust, popatrzyła na niego lekko przymkniętymi, rozmarzonymi oczami. Prowokował ją. Rzucaj jej wezwanie mówiące - hej, skoro jesteś taka cwana, to teraz mi to udowodnij. Nie dziwiła się. W końcu sama dała mu ku temu dużo przestrzeni, mówiąc o kilka słów za dużo. Z drugiej strony, absolutnie tego nie żałowała.
Nie zarejestrowała momentu, w którym dłonie Leonarda wkradły się pod jej bluzkę. Dopiero dotyk skóry o skórę sprawił, że wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł przyjemny dreszcz. Były ciepłe, na pewno dużo bardziej spracowane, niżeli dłonie Melody, ale nadal miękkie i kojące.
Odwzajemniała pocałunek, nie mogąc nacieszyć się ustami Locksmitha. Całował dobrze, dokładnie tak, jak lubiła. Przylgnęła do niego ciałem na tyle, że nie było między nimi wolnej przestrzeni. Było jej w tym momencie dobrze, choć zdawała sobie sprawę, że pozycja, którą im narzuciła, nie była zbyt wygodna dla Lennego. Nie, gdy nie miał za plecami żadnego oparcia. Na szczęście Melody myślała nie tylko o sobie i postanowiła zadbać o ich obustronną wygodę (tak, tak - po prostu martwiła się o jego plecy!), napierając na chłopaka odrobinę mocniej i nakłaniając go tym samym do tego, by się położył. Wtedy wraz z nim opadła na siano okryte kocem, bo była wczepiona w niego niczym mała małpka i na pewno nie zamierzała się teraz odczepić.
- Co ty ze mną robisz Lenny... - wymruczała, sugerując, że traci przy nim kontrolę nad sobą i trąciła go nosem w policzek, zachęcając tym samym do odchylenia głowy. Teraz, mając lepszy dostęp, zaczęła składać buziaki wzdłuż linii żuchwy Locksmitha, odrobinę zwalniając tempo. Następnie zeszła nieco niżej, na szyję, kontynuując pieszczotę i bardzo starannie muskając delikatną skórę swoimi zaróżowionymi i lekko opuchniętymi ustami. W tym samym czasie podpierała się lekko na jednej ręce, nie chcąc zbyt mocno zgnieść chłopaka pod swoim ciężarem, zaś drugą trochę bezwiednie błądziła po jego torsie, bawiąc się palcami materiałem koszulki.

Lenny Locksmith
29 lat
192 cm
mechanik samochodowy
Awatar użytkownika
So you can drag me through hell
If it meant I could hold your hand

Post

W pewnym momencie Lenny’emu przestał przeszkadzać fakt, że może to wszystko, co obecnie się działo, zostało dobrze przemyślane i zaplanowane przez Melody — pytanie, czy tak naprawdę raziło go to w którymkolwiek momencie, czy może bardziej zwyczajnie się z nią drażnił — bo ostatecznie to, w jakim kierunku wędrowały jej mniej lub bardziej celowe działania, to ten bardzo mu odpowiadał.
W tym wieku nie było łatwo, by mieć trochę prywatności. Często nawet nie można było jej mieć we własnej sypialni, bo albo dzieliło się ją z rodzeństwem, albo rodzic w niewiadomym stanie mógł pojawić się w niej o każdej porze dnia i nocy. Wtedy cała ta młodzieńcza „prywatność” zamykała się do kilku minut spędzonych samotnie pod prysznicem w łazience. Wtedy przynajmniej można było mieć pewność, że nikt nie pojawi się znienacka.
Natomiast gdy chodziło już o dwójkę nastolatków, to uzyskanie chwili dla siebie było praktycznie nieosiągalne. Jeszcze jak ktoś miał swój samochód — czyli jego rodzice byli dziani i postanowili takowy zakupić w prezencie za samo istnienie — to można było zabrać dziewczynę w miejsce, gdzie były ładne widoczne i brak ludzi. Jednak Lenny nie był tym szczęściarzem. Schadzki w stajni bądź schowku woźnego w szkole były dla niego szczytem możliwości. Tym samym zamiast sobie żartować i jej dokuczać, to realnie powinien jej wyraźnie podziękować za zrobienie czegoś takiego dla nich.
Można powiedzieć, że właśnie dziękował, tylko w sposób niewerbalny.
Swoimi słowami i zachowaniem Locksmith specjalnie ją podjudzał, bo przecież ostatnie czego chciałby, to teraz ją speszyć czy zawstydzić. Skoro Melody już pokazała, że była z niej taka cwana lisica, to mogła pokazać jej więcej z oblicza, które do tej pory raczej przed nim skrywała, a Leonard stanowczo nie wzniósłby żadnych przeciwwskazań.
Gdy Pearson znalazła się wyczuwalnie bliżej, to jego dłonie mimowolnie naparły na jej ciało, chcąc ją do siebie jeszcze mocniej przycisnąć. Początkowo Lenny pod naporem jej dłoni wcale nie chciał się odsuwać — zapewne z obawy, że był to gest odrzucenia — jednak po krótkim kontakcie wzrokowym rozumiał, że miał po prostu zmienić pozycję.
Zaraz młode i jędrne ciało Melody ponownie do niego przylegało, a gdyby tego było niewystarczająco, co dziewczyna zaczęła obsypywać go zmysłowymi pocałunkami, które sprawiły, że przymknął swoje powieki, w pełni koncentrując się na przyjemności płynącej z jej dotyku. Ponieważ ona przesuwała się nieco w dół, a jego dłonie nadal znajdowały się na jej ciele, to one same podwijały jej koszulkę, która widocznie osłaniała już większy fragment brzucha. Jedna z nich powędrowała jeszcze wyżej, by wplątać się w jej włosy, a później wyraźnie naprzeć na tył jej głowy w okolicy potylicy, co oznaczało, żeby przesunęła się wyżej. Lenny nie mógł pozwolić jej, aż tak bardzo go rozpraszać, bo stanowczo działo się to za szybko.
Gdy jej twarz ponownie znalazła się naprzeciwko, to tym razem pocałował ją o wiele bardziej namiętnie, gorąco, stanowczo już nie tak delikatnie i niewinnie jak wcześniej. Locksmith nie miał zamiaru pozostawać dłużny, więc obniżył się nieznacznie, by także mieć szansę na całowanie jej policzka, a później szyi i dekoltu. Nie mógł dostać się dalej, bo niestety w tym przeszkadzała mu jej koszulka, która w międzyczasie podwinęła się wystarczająco, żeby Lenny mógł ją z niej ściągnąć, ale…
Oderwał się od jej ust, próbując złapać z nią w tej chwili porozumiewawczy kontakt wzrokowy, bo musiał się upewnić, że tego właśnie chciała.

Melody Pearson
30 lat
172 cm
weterynarz
Awatar użytkownika
Młoda Pani weterynarz zafiksowana na punkcie swojej pracy (i psa rasy corgi - Budynia).

Post

Nigdy nie oczekiwała rycerza na białym koniu, tudzież bananowego chłopca w samochodzie kupionym za kasę rodziców. Nie kręciły ją pieniądze zarobione nie swoimi rękami, drogie ciuchy czy gadżety. Nie imponowało jej to, że ktoś coś posiadał, bo zwyczajnie miał w życiu trochę więcej szczęścia. Za nic z tych rzeczy nie wymieniłaby ich potajemnych schadzek.
Kręcił ją za to Lenny - jego zaczepny charakterek, pracowitość, ładna buzia oraz to, że dostarczał jej emocji, jakich nikt inny nie potrafił jej podarować. Miał w sobie coś wyjątkowego. Jakąś iskrę, której Melody nie potrafiła zdefiniować, ale ów iskra bardzo ją do siebie przyciągała, upewniając w przekonaniu, że przejażdżki fancy samochodami nie mają dla niej najmniejszego znaczenia, gdy miała do wyboru spotkanie z Locksmithem w stajni czy innej stodole.
Uwielbiała dyskretnie obserwować, jak ciało chłopaka reaguje na jej pieszczoty. Sprawdzała, co sprawia mu największą przyjemność, a jakie miejsca lepiej omijać, bo jedynie niepotrzebnie go łaskoczą. Uczyła się jego ciała i z każdą kolejną lekcją potrafiła coraz lepiej się z nim obchodzić. A w końcu co jak co, ale uczennicą była pilną i chłonęła potrzebną jej wiedzę niczym gąbka.
Kontynuowała swoje poczynania, coraz śmielej składając mokre buziaki na szyi Lennego. Podobało jej się, gdy wplótł swoje długie palce w jej bujną, gęstą czuprynę, choć gdy zasugerował, by podsunęła się wyżej, na jej twarzy pojawiła się nuta zdezorientowana. Ledwo zauważalna i goszcząca zaledwie chwile, bo szybko zniknęła w ferworze pocałunku, który na nowo zainicjował Leonard.
Odczuła zmianę, jaka zaszła w kwestii żarliwości i stanowczości, ale kompletnie jej ona nie przeszkadzała. Podobała jej się ta zachłanności i namiętność, bo tylko ją upewniała w przekonaniu, że to wszystko, co się tutaj właśnie wyprawiało, było obustronne. Że Lenny chciał równie mocno smakować jej ust, co ona pragnęła smakować jego.
Gdy ponownie przeniósł się z pocałunkami na jej szyję, odchyliła nieco głowę i przymknęła oczy, czując jak pod pływem gorącego oddechu, na jej skórze pojawia się gęsia skórka. Zwilżyła końcówką języka usta i starała się unormować przyspieszony oddech, bo dobrze wiedziała, że mocno bijącego serca nie uda jej się w żaden sposób okiełznać. Oprzytomniała na moment dopiero wtedy, gdy chłopak urwał pocałunek, przyglądając się jej swoimi pięknymi oczami i czekając na decyzję co dalej.
Próbując powstrzymać zawstydzony uśmiech, który cisnął jej się teraz na buźkę, przygryzła nieznacznie dolną wargę i ledwo zauważalnie skinęła głową. Doceniała w nim również to, że nie próbował robić nic na siłę. Dawał jej przestrzeń do podejmowania decyzji i nie polemizował ani nie naciskał, gdy nie miała na coś ochoty. Sprawiało to, że czuła się zwyczajnie bezpieczna, wiedząc, że w każdej chwili może wyznaczyć granicę.
Współpracując ciałem, pomogła mu w zdejmowaniu swojej koszulki, obnażając nie za duże, ale jędrne i zgrabne piersi, ubrane w czarny, koronkowy, nieusztywniany stanik. Z zaciekawieniem obserwowała reakcję Lennego, jakby chcąc się upewnić, czy ten widok go satysfakcjonuje. Pomimo braku konkretnych powodów, nastoletnia Melody miała swoje większe lub mniejsze kompleksy, których nikt inny oprócz niej prawdopodobnie nawet nie zauważał. Każdy wiek rządził się swoimi prawami, a niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy tego nie doświadczył.

Lenny Locksmith
ODPOWIEDZ